Rok 1943. Kiedy sprzymierzeni na frontach II Wojny Światowej przełamują potęgę III Rzeszy, na Wołyniu dochodzi do eksterminacji Polaków. Stanisława Morowskiego spotyka osobista tragedia, a kolejne miesiące jego życia wypełni nieustanna walka o przetrwanie. Dynamicznie rozwijająca się akcja książki ukazuje politykę niemieckich okupantów, bezwzględność ukraińskich nacjonalistów i dwulicowość sowieckich partyzantów. Tłem dla opisanych wydarzeń są urokliwe plenery, gdzie żyją ludzie przywiązani do tradycji i ziemi.
Piotr Tymiński swoją książką "Wołyń. Bez litości" przybliża czytelnikowi historię znaną głównie z opowieści, telewizji i filmu. Wołyń - makabryczne ludobójstwo, skutek eksterminacji Ludności Polskiej z Ukrainy. Wątek ten, przynajmniej w moim przypadku, na lekcji historii nie był szczegółowo poruszany, o ile w ogóle był. To co przeczytałam, upewniło mnie tylko w przekonaniu, że brakuje w szkołach obowiązkowych lektur tego typu.
(...) Jak wszyscy wiemy Historia Polski jest równie piękna, co okrutna i bestialska. Zawsze, kiedy w grę wchodzi polityka, wojna i pieniądze, niektórzy ludzie tracą głowę i potrafią robić niewyobrażalne rzeczy. Piotr Tymiński w powieści "Wołyń. Bez litości" ukazuje dramat Polaków, którzy starali się przetrwać Rzeź wołyńską i odeprzeć ataki ukraińskich nacjonalistów. 22 kwietnia 1943r. - Wielki Czwartek, ten dzień na zawsze zapamiętał główny bohater - Stanisław Mrozowski o pseudonimie "Len". To właśnie do jego domu wkroczyli "sąsiedzi" i z zimną krwią zabili jego bliskich, jak i okolicznych mieszkańców. Ci, którzy przeżyli postanowili nie poddać się bez walki i z odwagą ruszyli na pomoc pozostałym Polakom. Wkroczyli w szeregi Armii Krajowej i starali się godnie chować poległych cywilów, którzy zginęli z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii, tworzyli zasadzki, w których odbijali jeńców, zazwyczaj młode kobiety, z rąk potworów. Zbierali broń, amunicję i zaciągali coraz większą liczbę mężczyzn, którzy byli gotowi do walki. W ich szeregach można było spotkać nie tylko dojrzałych, dorosłych żołnierzy. Byli tam też młodzi chłopcy i nastolatkowie, wszyscy gotowi do tego aby walczyć o swoją Ojczyznę. To bardzo wartościowa książka, powinien ją przeczytać każdy Polak. Pokazuje w dosadny sposób różne ludzkie oblicza. Jak w każdej narodowości pojawiają się nacjonaliści, którzy w brutalny sposób próbują pokazać swoją wyższość nad innymi, jednak to nie jest reguła. W tej powieści również pojawiali się tacy bohaterowie. Ukrainiec, który ratuje zmasakrowane ciało Polskiego dziecka, któremu nie podoba się to co aktualnie dzieje się w kraju, albo Niemiec, który dołącza do żołnierzy "Lena" i ratuje polską ludność. To pokazuje, że nie każdy jest potworem nawet pod wpływem ogromnej presji. To wspaniała opowieść, o ile można tak powiedzieć o bestialskich zachowaniach. Wprowadza czytelnika w osłupienie, zdziwienie aż pojawia się pytanie "Czy to się rzeczywiście działo?". Dlatego ważne jest aby o tym nie zapominać. Zakończenie książki również wprawiło mnie w zdumienie, i mam nadzieję, że pojawi się następna książka dotykająca tego tematu. Powieść ta ujawnia najgorszą stronę człowieka. Pokazuje jak wojna potrafi przeobrazić ludzi w prawdziwych potworów, oraz przedstawia tych, którzy nie zatracili swojego człowieczeństwa i honoru. To właśnie Ci drudzy zasługują na pamięć i szacunek.
„Wołyń. Bez litości” to książka, która boleśnie zmusza do refleksji, nakazuje odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to jest możliwe, że w ludziach, takich samych jak my, budzą się zwierzęce instynkty. Udowadnia, że wojny są złe, że nie ważne jest czy jesteśmy Polakami, Ukraińcami, czy Żydami wszyscy jesteśmy równi, odczuwamy tak samo ból nie tylko fizyczny, ale również psychiczny. Chciałabym, aby takie książki nie musiały powstawać,
(...)aby historia była tylko historią, a nie czymś, co gdzieś nadal się dzieje, tylko zmieniają się miejsca i ludzie. To książka, która warto przeczytać, to prawda, która trzeba poznać! [link]
Jest rok 1943. Trwa pożoga II Wojny Światowej, podczas której Rzeczpospolita po raz kolejny w historii znika z mapy Europy. Ziemia wołyńska, od wieków zamieszkiwana przez różne narodowości – między innymi przez Ukraińców, Polaków, Żydów i Ormian, na początku wojny włączona do podległej ZSRR Ukraińskiej SRR, w roku 1941 dostaje się pod okupację III Rzeszy. Wydawałoby się, że wobec realnego zagrożenia ze strony wspólnego okupanta,
(...)mieszkańcy ziemi wołyńskiej zjednoczą się i staną do walki. Nic bardziej mylnego: rosną w siłę ukraińskie organizacje nacjonalistyczne: UPA oraz OUN, które mają nadzieję na usunięcie ludności polskiej z terenów Wołynia i okolic. Historycy szukają powodów, dla których ostatecznie dochodzi do organizacji tzw. akcji antypolskiej. Ukraińcy z pewnością mieli w planach utworzenie własnego państwa, jednolitego etnicznie, pod protektoratem III Rzeszy. Jakkolwiek jednak ważki byłby to powód – nigdy nie będzie on usprawiedliwieniem dla wydarzeń, jakie w roku 1943 mają miejsce na Wołyniu. Ludobójstwa usprawiedliwić nie sposób. Kulminacja akcji antypolskiej następuje 11 lipca 1943 – w tzw. „krwawą niedzielę”. Władze UPA wydają rozkaz eksterminacji ludności nie tylko polskiej, ale również żydowskiej, rosyjskiej, ormiańskiej, czeskiej i innych, zamieszkujących ziemię wołyńską. Szacuje się, według różnych źródeł, iż pomiędzy lutym 1943 a styczniem 1944 z rąk Ukraińców ginie między 50 a 60 tysięcy osób pochodzenia polskiego. O bolesnej i trudnej historii Polaków na Wołyniu w czasie II Wojny Światowej opowiada najnowsza książka Piotra Tymińskiego „Wołyń bez litości”. Rzetelne przygotowanie tła historycznego jest jedną z głównych zalet powieści. Pierwsze jej strony przenoszą nas do Brzozowych Ostów – wsi, w której mieszkają obok siebie Polacy i Ukraińcy. Poznajemy dom, zamieszkiwany przez liczną, kochającą się rodzinę. Jest Wielki Czwartek, trwają przygotowania do tajni – wieczornego posiłku, ostatniego przed śniadaniem wielkanocnym. To początek historii Stanisława Morowskiego, głównego bohatera książki Piotra Tymińskiego. „Bez litości” w tytule odnosić możemy z jednej strony do obrazów niewyobrażalnych cierpień, jakie bojownicy UPA i OUN zadają bezbronnym mieszkańcom. Z drugiej zaś strony – śledząc losy Stanisława Morowskiego dowiadujemy się, jak na Wołyniu w odpowiedzi na działania ukraińskie organizuje się polska samoobrona – kilkunastoosobowe oddziały, często wcielane później do Armii Krajowej. Nienawiść rodzi nienawiść, a okrucieństwo prowadzi do okrucieństwa. Polscy partyzanci również ostatecznie zapominają, czym jest litość. Czytelnik, zainteresowany działaniami zbrojnymi, które nastąpiły jako odpowiedź na rzeź wołyńską, z pewnością doceni rzetelne opracowanie tła historycznego powieści. Jest wiele obrazów, opisanych przez Autora, które długo zostają w pamięci czytelnika. Nie chodzi tylko o opisy przerażających, nieludzkich zbrodni, których dopuszczają się upowcy, ale również o przybliżenie sytuacji, panującej w tamtych czasach na kresach wschodnich. Niemiecki okupant na ogół nie ma w książce cech okrutnego nazisty. Piotr Tymiński opowiada o zdobywaniu broni od Niemców do walki z ukraińskimi rezunami. Stosowanie się do niemieckiej jurysdykcji niejednokrotnie gwarantuje bezpieczeńtwo miejscowej ludności. Niektórzy mieszkańcy decydują się nawet na wyjazd do Niemiec na przymusowe roboty, aby uniknąć śmierci z rąk Ukraińców. Z drugiej strony: czytelnikowi, niezaznajomionemu ze słownictwem militarnym, mogą nie spodobać się szczegółowe opisy akcji, w których uczestniczą bohaterowie książki. Używane przez Autora pseudonimy licznych bohaterów drugoplanowych – wszystkie nieodmiennie podawane w cudzysłowie – również komplikują odbiór. Przeszkadzają też pewne uproszczenia w konstrukcji postaci i dialogów w książce: na przykład uratowana od śmierci dziewczynka spokojnie opowiada grupie młodych partyzantów o tym, jak kilkukrotnie została zgwałcona przez Ukraińców, a następnie tuż obok niej brutalnie zamordowano jej ojca. Wydaje się mało prawdopodobne, aby młodziutka osoba, która przeżyła tak niewyobrażalną traumę, mogła spokojnie o tym opowiadać przy ognisku. Podsumujmy: „Wołyń bez litości” Piotra Tymińskiego z pewnością nie jest książką, po którą miłośnik beletrystyki będzie chciał sięgać w długie zimowe wieczory, aby poprawić sobie nastrój. Jest to lektura poważna, dobrze opracowana, z ciekawie skonstruowaną fabułą, dynamiczną akcją. Książkę polecam pasjonatom historii, literatury wojennej oraz literatury faktu. Maria Mazur-Prokopiuk Biblioteka Kraków
Proza Tymińskiego to niemalże żołnierski dokument. Jednak zamiast informacji typu "przeszli 14 km, po czym skręcili na południowy zachód", których w książce jest całe mnóstwo, wolałbym pogłębione charaktery bohaterów. Giną kolejni partyzanci i nie wywołuje to we mnie żadnych emocji.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Jak wszyscy wiemy Historia Polski jest równie piękna, co okrutna i bestialska. Zawsze, kiedy w grę wchodzi polityka, wojna i pieniądze, niektórzy ludzie tracą głowę i potrafią robić niewyobrażalne rzeczy. Piotr Tymiński w powieści "Wołyń. Bez litości" ukazuje dramat Polaków, którzy starali się przetrwać Rzeź wołyńską i odeprzeć ataki ukraińskich nacjonalistów. 22 kwietnia 1943r. - Wielki Czwartek, ten dzień na zawsze zapamiętał główny bohater - Stanisław Mrozowski o pseudonimie "Len". To właśnie do jego domu wkroczyli "sąsiedzi" i z zimną krwią zabili jego bliskich, jak i okolicznych mieszkańców. Ci, którzy przeżyli postanowili nie poddać się bez walki i z odwagą ruszyli na pomoc pozostałym Polakom. Wkroczyli w szeregi Armii Krajowej i starali się godnie chować poległych cywilów, którzy zginęli z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii, tworzyli zasadzki, w których odbijali jeńców, zazwyczaj młode kobiety, z rąk potworów. Zbierali broń, amunicję i zaciągali coraz większą liczbę mężczyzn, którzy byli gotowi do walki. W ich szeregach można było spotkać nie tylko dojrzałych, dorosłych żołnierzy. Byli tam też młodzi chłopcy i nastolatkowie, wszyscy gotowi do tego aby walczyć o swoją Ojczyznę.
To bardzo wartościowa książka, powinien ją przeczytać każdy Polak. Pokazuje w dosadny sposób różne ludzkie oblicza. Jak w każdej narodowości pojawiają się nacjonaliści, którzy w brutalny sposób próbują pokazać swoją wyższość nad innymi, jednak to nie jest reguła. W tej powieści również pojawiali się tacy bohaterowie. Ukrainiec, który ratuje zmasakrowane ciało Polskiego dziecka, któremu nie podoba się to co aktualnie dzieje się w kraju, albo Niemiec, który dołącza do żołnierzy "Lena" i ratuje polską ludność. To pokazuje, że nie każdy jest potworem nawet pod wpływem ogromnej presji. To wspaniała opowieść, o ile można tak powiedzieć o bestialskich zachowaniach. Wprowadza czytelnika w osłupienie, zdziwienie aż pojawia się pytanie "Czy to się rzeczywiście działo?". Dlatego ważne jest aby o tym nie zapominać. Zakończenie książki również wprawiło mnie w zdumienie, i mam nadzieję, że pojawi się następna książka dotykająca tego tematu.
Powieść ta ujawnia najgorszą stronę człowieka. Pokazuje jak wojna potrafi przeobrazić ludzi w prawdziwych potworów, oraz przedstawia tych, którzy nie zatracili swojego człowieczeństwa i honoru. To właśnie Ci drudzy zasługują na pamięć i szacunek.
[link]
Historycy szukają powodów, dla których ostatecznie dochodzi do organizacji tzw. akcji antypolskiej. Ukraińcy z pewnością mieli w planach utworzenie własnego państwa, jednolitego etnicznie, pod protektoratem III Rzeszy. Jakkolwiek jednak ważki byłby to powód – nigdy nie będzie on usprawiedliwieniem dla wydarzeń, jakie w roku 1943 mają miejsce na Wołyniu. Ludobójstwa usprawiedliwić nie sposób. Kulminacja akcji antypolskiej następuje 11 lipca 1943 – w tzw. „krwawą niedzielę”. Władze UPA wydają rozkaz eksterminacji ludności nie tylko polskiej, ale również żydowskiej, rosyjskiej, ormiańskiej, czeskiej i innych, zamieszkujących ziemię wołyńską. Szacuje się, według różnych źródeł, iż pomiędzy lutym 1943 a styczniem 1944 z rąk Ukraińców ginie między 50 a 60 tysięcy osób pochodzenia polskiego.
O bolesnej i trudnej historii Polaków na Wołyniu w czasie II Wojny Światowej opowiada najnowsza książka Piotra Tymińskiego „Wołyń bez litości”. Rzetelne przygotowanie tła historycznego jest jedną z głównych zalet powieści. Pierwsze jej strony przenoszą nas do Brzozowych Ostów – wsi, w której mieszkają obok siebie Polacy i Ukraińcy. Poznajemy dom, zamieszkiwany przez liczną, kochającą się rodzinę. Jest Wielki Czwartek, trwają przygotowania do tajni – wieczornego posiłku, ostatniego przed śniadaniem wielkanocnym. To początek historii Stanisława Morowskiego, głównego bohatera książki Piotra Tymińskiego.
„Bez litości” w tytule odnosić możemy z jednej strony do obrazów niewyobrażalnych cierpień, jakie bojownicy UPA i OUN zadają bezbronnym mieszkańcom. Z drugiej zaś strony – śledząc losy Stanisława Morowskiego dowiadujemy się, jak na Wołyniu w odpowiedzi na działania ukraińskie organizuje się polska samoobrona – kilkunastoosobowe oddziały, często wcielane później do Armii Krajowej. Nienawiść rodzi nienawiść, a okrucieństwo prowadzi do okrucieństwa. Polscy partyzanci również ostatecznie zapominają, czym jest litość.
Czytelnik, zainteresowany działaniami zbrojnymi, które nastąpiły jako odpowiedź na rzeź wołyńską, z pewnością doceni rzetelne opracowanie tła historycznego powieści. Jest wiele obrazów, opisanych przez Autora, które długo zostają w pamięci czytelnika. Nie chodzi tylko o opisy przerażających, nieludzkich zbrodni, których dopuszczają się upowcy, ale również o przybliżenie sytuacji, panującej w tamtych czasach na kresach wschodnich. Niemiecki okupant na ogół nie ma w książce cech okrutnego nazisty. Piotr Tymiński opowiada o zdobywaniu broni od Niemców do walki z ukraińskimi rezunami. Stosowanie się do niemieckiej jurysdykcji niejednokrotnie gwarantuje bezpieczeńtwo miejscowej ludności. Niektórzy mieszkańcy decydują się nawet na wyjazd do Niemiec na przymusowe roboty, aby uniknąć śmierci z rąk Ukraińców.
Z drugiej strony: czytelnikowi, niezaznajomionemu ze słownictwem militarnym, mogą nie spodobać się szczegółowe opisy akcji, w których uczestniczą bohaterowie książki. Używane przez Autora pseudonimy licznych bohaterów drugoplanowych – wszystkie nieodmiennie podawane w cudzysłowie – również komplikują odbiór. Przeszkadzają też pewne uproszczenia w konstrukcji postaci i dialogów w książce: na przykład uratowana od śmierci dziewczynka spokojnie opowiada grupie młodych partyzantów o tym, jak kilkukrotnie została zgwałcona przez Ukraińców, a następnie tuż obok niej brutalnie zamordowano jej ojca. Wydaje się mało prawdopodobne, aby młodziutka osoba, która przeżyła tak niewyobrażalną traumę, mogła spokojnie o tym opowiadać przy ognisku.
Podsumujmy: „Wołyń bez litości” Piotra Tymińskiego z pewnością nie jest książką, po którą miłośnik beletrystyki będzie chciał sięgać w długie zimowe wieczory, aby poprawić sobie nastrój. Jest to lektura poważna, dobrze opracowana, z ciekawie skonstruowaną fabułą, dynamiczną akcją. Książkę polecam pasjonatom historii, literatury wojennej oraz literatury faktu.
Maria Mazur-Prokopiuk Biblioteka Kraków